Rozdzialikkkkkkkkk :D
--------------------------------------------------
Byłam senna i źle się czułam, a mimo to poszłam do szkoły. Zapomniałam nawet śniadania, ajć...co za niezdara ze mnie. Szczerze mówiąc nigdy jeszcze nikogo nie zabiłam...oczywiście nie mam zamiaru ranić ludzi, moment...Szatan chyba powinien to robić nie? A zresztą nie ważne....wszystko mi jedno co się stanie.
- Senya co Ty wyrabiasz? I skąd nie chcesz znikać? - cała klasa patrzyła się na mnie jak na głupią, włącznie z arcy demonami.
- Przepraszam - skarciłam siebie w myślach, nie mam pojęcia co to mogło być.
- Hej...możecie stąd wywalać i obmacywać się gdzie indziej? Ja tu próbuję w porównaniu do was...MYŚLEĆ! - wrzasnęłam za chwilę jednak reszta arcy demonów przerwała moje wrzaski. - Czego?
- A coś Ty taka zła jak osa? - Belzebub jak widać się przejął
- Pfff....nie jestem zła - burknęłam
- Gadaj o co chodzi bo widzę, że coś nie tak - Belial wtrącił się.
- Dobra, może chociaż wy mi pomożecie - szepnęłam - Miałam sen...nie taki zwykły. Spotkałam w nim dziewczynkę w podartej sukni ślubnej z welonem na głowie. Mówiła coś w stylu "Pożałujesz za to co mi zrobiłaś". Później znalazłam srebrny sztylet wysadzany szmaragdami...więcej nie pamiętam...a czekaj, był z nią chłopak - wyjaśniłam
- Hm...srebrny sztylet wysadzany szmaragdami...pamiętam tylko taki który wraz z Astarothem znalazłem w szarym lesie w Piekle. Ale niestety nie wiem gdzie on jest. - mruknął Abbadon
- Serio? Bosz...to wy jednak jesteście głupi - zaśmiałam się
- Pogadamy o tym kiedy indziej. A teraz wracajmy na lekcje. - powiedział Belzebub
***
Bujałam się na krześle, ale babsztyl kazał mi przestać i zabawa się skończyła.Podparłam się rękoma i usnęłam.
***
Na dworze panował mrok, ledwo co można było zobaczyć. Łatwo jednak spostrzegłam małą dziewczynkę stojącą w lesie. Była ubrana w białą suknię...ślubną? Welon ciągnął się za nią gdy szła w moją stronę. Delikatnie dotknęła dłońmi moich policzków i szepnęła mi do ucha "Pożałujesz za to co mi zrobiłaś". Wystraszyłam się i zaczęłam uciekać. Gdzie bym nie pobiegła i tak wracałam w to samo miejsce, czy to labirynt? Nie, na pewno nie...to chora rzeczywistość która nie może być prawdą. Kiedy wróciłam znów w miejsce spotkania z dziewczęciem...nie było jej. Został po niej tylko srebrny sztylet, który ozdobiony był szmaragdami. Chciałam go podnieść, ale poczułam czyiś oddech na szyi. To była ona. "Czemu próbujesz odebrać mi męża?", "Dlaczego mi to robisz?", w kółko zadawała te pytania. Niedługo później pojawił się koło niej człowiek o skórze koloru czerwonego. Jego głowę przyozdabiała korona z kości, najprawdopodobniej ludzkich, rogi, a jego srebrne włosy powiewały na wietrze. "Czemu tak na niego spoglądasz?", "Nie odbierzesz mi go!". Moje uszy przeszywał krzyk jakiejś kobiety. Nie mogę tego znieść, to boli. Moje serce rozrywa się na milion kawałków, a ciało zaczyna rozpadać "Ale ja jeszcze nie chcę znikać!" wykrzyczałam w swojej głowie.
***
Obudziłam się krzycząc coś na całą klasę.- Senya co Ty wyrabiasz? I skąd nie chcesz znikać? - cała klasa patrzyła się na mnie jak na głupią, włącznie z arcy demonami.
- Przepraszam - skarciłam siebie w myślach, nie mam pojęcia co to mogło być.
***
Stałam przy ścianie rozmyślając na moim snem, ale przerwali mi Kay i Lucifer.- Hej...możecie stąd wywalać i obmacywać się gdzie indziej? Ja tu próbuję w porównaniu do was...MYŚLEĆ! - wrzasnęłam za chwilę jednak reszta arcy demonów przerwała moje wrzaski. - Czego?
- A coś Ty taka zła jak osa? - Belzebub jak widać się przejął
- Pfff....nie jestem zła - burknęłam
- Gadaj o co chodzi bo widzę, że coś nie tak - Belial wtrącił się.
- Dobra, może chociaż wy mi pomożecie - szepnęłam - Miałam sen...nie taki zwykły. Spotkałam w nim dziewczynkę w podartej sukni ślubnej z welonem na głowie. Mówiła coś w stylu "Pożałujesz za to co mi zrobiłaś". Później znalazłam srebrny sztylet wysadzany szmaragdami...więcej nie pamiętam...a czekaj, był z nią chłopak - wyjaśniłam
- Hm...srebrny sztylet wysadzany szmaragdami...pamiętam tylko taki który wraz z Astarothem znalazłem w szarym lesie w Piekle. Ale niestety nie wiem gdzie on jest. - mruknął Abbadon
- Serio? Bosz...to wy jednak jesteście głupi - zaśmiałam się
- Pogadamy o tym kiedy indziej. A teraz wracajmy na lekcje. - powiedział Belzebub
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz