czwartek, 18 czerwca 2015

The soul of the Pentagram - Rozdział VIII

W tym tygodniu wyjątkowo będą trzy rozdziały bo miałam mały zastój :D
Miłej lektury (?)
-----------------------------------------
Dzisiaj było jeszcze gorzej, ten sam sen śnił mi się zawsze gdy tylko zasypiałam. To wszystko jest podejrzane...po co jakaś dziewczyna miałaby nawiedzać mnie w snach...i czy to możliwe, że  miała jakiś związek z arcy demonami? Konieczne muszę ich o to zapytać....wiem, może są na dole w sali. Pobiegłam  w stronę schodów, jednak zrobiło mi się słabo i zemdlałam. Ostatnie co widziałam to niebieskie włosy Mephistofelesa.
***
Obudziłam się w nieznanym mi otoczeniu do tego w nie swoim łóżku. Mephisto siedział na jego brzegu i radośnie podskoczył kiedy się obudziłam.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłam
- Ostra - zaśmiał się
- Nie waż się tak do mnie odzywać! - wybuchłam gniewem po czym rozpętałam w okół siebie burze...nie mam pojęcia co się ze mną wtedy działo. Nie mogłam nad sobą zapanować przez co Mephisto został zraniony. Kiedy wszystko się skończyło....zemdlałam.
I znowu śni mi się ten okropny sen. Tym razem jednak chłopak pokazał swoją twarz, była nieskazitelna. Biała jak śnieg...chciałam podejść bliżej, ale dziewczę stanęło przed nim sięgając po nóż który wcześniej leżał na ziemi. Powtarzała cały czas słowa "Nie zabierzesz mi go, nigdy".
Obudziłam się na ziemi pokrytej popiołem, czyżby był to kolejny sen? Wydaje mi się, że nie. Wszystko wydawało się takie realne. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Powoli moim oczom ukazywał się piękny zielony krajobraz...tylko taki bez chmur...trochę to dziwne. Na drodze napotkałam człowieka...w zasadzie po dogłębnej analizie nim nie był...miał aureolkę. W takim razie gdzie ja jestem? I czemu jak spotykam anioła to ucieka? Ni z gruchy ni z pietruchy wyczarowałam sobie lustro. Spostrzegłam demoniczne skrzydła i rogi. Trochę się przeraziłam...w końcu nie codziennie człowiekowi z pleców wyrastają rogi. Miałam tylko nadzieję, że nikt mnie tu nie ubije.
Dotarłam do jakiegoś miasta ukrywając się po kontach. Spostrzegłam świątynie i jakimś cudem się do niej wkradłam. Na ścianach wisiały piękne obrazy...ciekawie. Przechadzałabym się tu dalej gdyby nie to, że zauważył mnie jakiś facet o brązowych włosach...trzymał berło w ręku.
- Stój demonie! - wrzasnął
- Ojć - pisnęłam i zaczęłam uciekać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz