poniedziałek, 18 maja 2015

The soul of the Pentagram - Rozdział III

Wreszcie III rozdział :o
Chwała eee....Bogu, Szatanowi?
Interpretujcie jak chcecie :D
-----------------------------------------------------------
- Patrz jak chodzisz palancie! - warknęłam
- Prze...przepraszam przewodnicząco! - zaczął się jąkać
- Pszoł mi won bo zostanie z Ciebie karma dla mojego psa - zagroziłam
I tak pozbyłam się gościa, który jak zwykle codziennie na mnie wpada. Mruczałam pod nosem do momentu wejścia do sali. Oczywiście wychowawczyni miała nam do sprezentowania wprost "cudowną" informację.
- Tachi Senya, uprzejmie Cie informuje, że od dzisiaj masz pod opieką oto te gromadkę chłopców - powiedziała po czym wskazała na drzwi.
- Kolejne darmozjady do ogarnięcia - westchnęłam - No nic, nazywam się Tachi Senya, jestem przewodniczącą tej klasy, a także przewodniczącą szkoły. Jeśli nie będziecie przestrzegać zasad to przerobię was na kotlety po czym zjem - prychnęłam
- Groźna! Normalnie taka jaką Cię opisywali - uśmiechnął się białowłosy
- Nie pyskuj - syknęłam
- Proszę o spokój, konflikty między sobą rozwiązujcie na przerwie - powiedziała stanowczym głosem nauczycielka - To może wreszcie się przedstawicie?
- No więc ja jestem Lucifer Sequer, a to moi bracia. Belzebub, Mephistofeles, Abbadon oraz Belial - odpowiedział na polecenie
- Ciekawe macie imiona, ale bym się śmiała gdybyście wierzyli w Szatana - zaśmiałam się
- A co, ciekawi Cię skąd jesteśmy? Otóż pochodzimy z Niemczech, może to dlatego tak się zwiemy? - Dalej sobie igrał
- Lucek, weź sobie tak nie igraj co? - Belzebub ochrzanił brata
***
Myślałam, że mnie wprost szlag trafi. jak ktoś w ogóle kto był na tyle mądry by urodzić te niemądre dzieciaki? Pfff....zresztą co mnie to obchodzi. Do puki nie ingerują w moje życie nie stanowią dla mnie problemu...
- Tachi! - krzyknął Kay
- Hę?! - odwróciłam się
- Ty w ogóle wiesz kim są Ci "ludzie"? - zapytał
- Nie obchodzą mnie na tyle abym musiała to wiedzieć, dla mnie to po prostu kupa ścierwa, które trzeba zlikwidować jak mi się wproszą z butami do życia. - narzekałam
- No i tu będziesz miała problem, życzę Ci szczęścia kiedy jeszcze nie opanowałaś do końca swojej szatańskiej strony. - stwierdził
- A co oni? Ze stali? - dopytywałam
- Hehe...no tak w sumie to tak samo jak Ty są demonami. Tylko nie takimi zwykłymi. To pięciu książąt piekieł jeśli nie liczyć Astaroth'a - powiedział
- A kim w ogóle jest Astaroth? - zapytałam z dużym zaciekawieniem
- W sumie najstarszym z braci, ale po zdradzie piekła ten tytuł zgarnął Lucifer. - mruknął
- Mam pytanie, czy mi się wydaje czy mieszkasz ze swoim ojcem w willi obok stacji? - poodpytywałam
- Ech, tak...a jak się już domyślasz moim ojcem jest sam Bóg, co prawda jest przeciwny temu abym miał za przyjaciół demona i upadłego anioła, a nawet wybrał mi narzeczoną to jakoś mnie jego zdanie mało obchodzi - zapalił fajkę
- Ty palisz?! - krzyknęłam
- Nie, Ciiiii - uciszył mnie
- Wracając do naszej rozmowy, możesz mi opowiedzieć trochę więcej o tych wszystkich demonach? - usiadłam przed nim wyczekując odpowiedzi
- No oke, więc zanim Ty zostałaś Szatanem był inny, który zniknął. Dawno temu stworzył sobie sześciu synów lecz jeden z nich się zbuntował i zaczął spiskować z upadłymi. Przekazywał im poufne informacje, ale jego ojciec wreszcie odkrył jego zamiary i wygnał go raz na zawsze z Piekła. No, a około pięć tysięcy lat później Szatan zniknął....ciekawe nie? - podsumował
- Hehe....nie - uśmiechnęłam się krzywo
-----------------------------------------------------------
Rozdziały są krótkie aby nikogo nie zanudzać :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz